fotograf, podróżnik, pisarz, filozof, społecznik, artysta, politolog, animator kulturalny... czyli jak to mówią: człowiek renesansu


* RUANDA 2011

Slajdowisko "RUANDKA W AFRYCE, CZYLI Z PIEKŁA DO RAJU" jest materiałem przygotowanym z 3,5-tygodniowej wyprawy do serca Afryki, do Ruandy w grudniu 2011 roku. To mały podrównikowy (k)raj tysiąca wzgórz i miliona uśmiechów. Piekło, jakim były bratobójcze walki pomiędzy Tutsi i Hutu w 1994 r. odchodzi powoli i skutecznie na drugi plan, o czym przekonuję się w poświęconych tej tragedii memoriałom. Przez ponad tydzień z lubością penetruję czystą i bezpieczną stolicę Kigali, zwaną Singapurem Afryki. Nad jeziorem Kivu, przy granicy z Kongiem, spędzam wigilię, szukając wina bananowego. Na wsi z kolorowo poubieranymi pasterkami przemierzam plantacje kawy i herbaty. Zamiast gonić za popularnymi w Ruandzie szympansami, wolę być blisko przyjaznych ludzi - na weselu, w rozśpiewanych i roztańczonych świątyniach chrześcijańskich, na festynie samorządowym, w trakcie ludowych sądów gacaca. Uczę się grać w igisoro i odnotowuję pierwsze zwycięstwa. Podziwiając tutejszą przedsiębiorczość, sam daję zarobić ulicznym krawcom. W przerwach rozkoszuję się świeżymi ananasami, bordowymi awokado i japońskimi śliwkami oraz szkolę się, jak reagować na formułę "Muzungu, faranga!!!". I z dziećmi, i z dorosłymi przybijam popularnego tu "żółwika", a fryzjerkom z Gisenyi, kunsztownie zaplatającym czarne warkoczyki, obiecuję, że do Ruandy na pewno wrócę.